Czy ktoś z Was wie, gdzie znajduje się granica absurdu? Co musi się wydarzyć na naszej planecie żeby osoby sprzedające wreszcie zrozumiały, że motocykle WSK nie są zrobione ze złota, a osoby kupujące nie dawały się nabrać, że jest to dobra inwestycja? Ostatnio w sieci natknęliśmy się na ogłoszenie motocykla WSK 125, za który właściciel życzył sobie, bagatela, 30 tysięcy złotych!
Artykuł 30 tysięcy złotych za polski motocykl 125 z PRL. Świat oszalał pochodzi z serwisu Jednoślad.pl.